Pozostaje w klimacie wiosny, ale chyba wszyscy i tak się cieszymy, że jest już tak blisko. Skoro ptactwo zaczęło wracać do nas po zimie, to i u mnie w domu zawitała z powrotem "Pani Kura". Gąska zmieniała swoje miejsce, ale chyba jednak najlepiej jej koło witryny.
Jedna piękna, zgrabna i smukła, druga gruba i z powykrzywianymi "raciaciami"- ale za to korale ma...
Tym razem jej miejsce jest przy lodówce. Niech ma oko na wszystkich głodomorów.
Wszędzie już pełno ozdób świątecznych. Widzę, że chyba kury i ptaszki są modne w tym sezonie. Być może tym razem z corocznego festynu w Szreniawie wrócę z kolejnym skrzydlatym stworem...? Za oknem z dnia na dzień coraz ładniej, czyżby za pasem już Święta i wiosna?
Pozdrawiam.
Krysiu, uroczy ten Twój drób:) U mnie jeszcze niestety nie ma takich pięknych wiosennych akcentów ale mam nadzieję szybko nadrobić:)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia ślę,
hihi ... rewelacja !
OdpowiedzUsuńjak żywe ...
oj nie! żeby jeszcze święta nie przyszłyyyy... ja chcę zrobić kilka serwetek do koszyczka i nie wiem czy się wyrobie ;)
OdpowiedzUsuńGąska skradła moje serce - przepiękna!!!
OdpowiedzUsuń