Kilka a może nawet już i kilkanaście lat temu płócienne pościele, haftowane obrusy itp... poszły w odstawkę. Modne zrobiły się pościele z kory i flanelowe, obrusy i serwety za to - "nieplamiate". W małych miastach pewnie dalej w sklepach z materiałami, bądź na ryneczkach można kupić tylko plamoodporne obrusy - co nawet jest nieprawdą, bo plamy zostają i nawet nie można wstawić na większą temperaturę aby porządnie wyprać. Przepraszam najmocniej ale ja zwyczajnie w świecie ich nie lubię. Oby służyły tym - co je uwielbiają, Zniknęły także sklepy CEPELIA (pewnie nie wszyscy je nawet pamiętają). W chwili obecnej powoli zaczynają wracać do łask naturalne tkaniny. Jednak nie wszędzie są dostępne, no i oczywiście za odpowiednią cenę w dodatku ale można jeszcze zdobyć te, których poprzedni właściciel nie chciał.
Ja właśnie w miniony weekend wychwyciłam kilka fajnych rzeczy za barrrdzo niewielkie pieniążki. Tak na prawdę to brałam nie wiedząc jakie będą miały przeznaczenie, ale wszystko ma swoje miejsce. Mianowice jestem posiadaczką: poszwy, 2 obrusów (w kółka i świąteczny) oraz ściereczki do kuchni - choć tak na dobrą sprawę może być serwetką śniadaniową.
Na szczęście moje miasto posiada w dalszym ciągu Cepelię !
OdpowiedzUsuńteż lubię naturalne tkaniny ale niestety cena w sklepie szokuje...
Im więcej tym lepiej,serwetek nigdy nie za dużo,pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTeż lubię takie klimaty:)
OdpowiedzUsuńPodpisuje się całym sercem pod Twoim postem ,tez nie lubie plamoodpornych ,chociaz z koniecaności mam 2 , ale mało kiedy je zakładam ,za to boleje nad tym ,że nie moge kupic zwyczajnych obrusów lnianych ,na których mogłabym cos wyszyć ,że nie wspomne o lnie na serwetki! Piękne te lniane cuda ,które pokazujesz ,pozdrawiam, i zazdroszczę!
OdpowiedzUsuń